No to widzę, że mamy identyczne spostrzeżenia co do CB w mieście...
Pysia, pysia, kiedyś spotkałem na wylocie z Gdyni, ale chyba jechaliśmy w przeciwną stronę bo po paru km-ach już go nie było. Do tej pory myślałem, że to był jakiś lokalers niespełna rozumu, lub jakieś młodzian co do tatowego CB się dorwał... A tu się okazuje, że w całej Polsce są pysie.... No, no...
Nie lubię ograniczania wolności ani starego systemu, lecz gdy trzeba było się rejestrować i wnosić jakąś symboliczną opłatę to był względny spokój (miałem numer wywoławczy 4ro cyfrowy, ha!)
Jedyna metoda na pysia to lincz i zniszczenie mu sprzętu ale to nie legalne i nie cywilizowane, nikt z nas nie ma sprzętu pelengacyjnego aby namierzyć takiego złośliwca, kiedyś gdy pasmo CB było pod jakakolwiek kontrolą PIR'u, a teraz PAR'u to ta instytucja zajmowała się takimi przypadkami z urzędu, Kiedy paru zarejestrowanych użytkowników napisało skargi, podając czas, miejsce i siłę sygnału przeszkadzacza, to zajmowali się tym jak za okupacji, no może bez rozstrzelania, hehehe
A teraz to jedynie pozostaje dać mu po ryju! Tylko jak go namierzyć??
p.s.
CB mam od wielu lat, stacjonarne także i tylko nieliczne słowa slangu weszły do mojego słownika, i nie są to "Bajo" czy "Podziękował"....
Edyta:
Włączyłem właśnie stacjonarkę, JAKA CISZA! Co chwilę jakiś komunikat, pytanie, ale poza tym cisza i spokój... Jak na trasie, nocą, albo jeszcze spokojniej... W święta na radyjku fajnie jest!